Duże zmiany u Öszibarack

Zawsze przy okazji nowych wydawnictw artystów obecnych od dłuższego czasu na scenie muzycznej pisze się, że zwiastuje ono zmiany. Przynajmniej oczekuje się, że tak będzie. Pokazuje to publiczności i krytykom, że zespół nie stoi w miejscu, tylko cały czas chce się rozwijać, że cały czas poszukuje nowych inspiracji. Za przykład może świetnie służyć Radiohead. Nie każda zmiana jest jednak zmianą na lepsze, o czym przekonał się ostatnio boleśnie zespół The Strokes. Na naszej polskiej scenie zespołem, który w ostatnim czasie dokonał największej zmiany w swoim graniu jest Öszibarack. Jak odbiły się one na twórczości tego wrocławskiego zespołu?

oszibarack

Öszibarack. To dziwnie brzmiące słowo oznacza w języku węgierskim brzoskwinię. Jak wiemy jest to owoc soczysty, włochaty i słodki. Taka też była muzyka tej grupy zawarta na ich dotychczasowych długogrających wydawnictwach, których było już trzy. „Moshi Moshi”, „Plim Plum Plam” i „40 Surfers Waiting for the Waves” były jednymi z najlepszych i najprzyjemniejszych w odbiorze w naszym kraju albumów z mieszanką muzyki elektronicznej i popu. Ich misternie plecione brzmienie podporządkowane było jednak charakterystycznemu i bardzo dziewczęcemu wokalowi Patrycji Hefczyńskiej. Przez 7 lat wspólnego grania zespół zdobył renomę i wysoką pozycję, wśród wykonawców grających electro-pop nad Wisłą i Odrą. „40 Surfers Waiting for the Waves” ukazały się w 2011 roku. Mamy kwiecień roku 2013. Przez te półtora roku nastąpiły owe zmiany, o których wspominałem na początku.

U uważniejszych spośród czytelników pewien dysonans poznawczy zapewne już wystąpił. Na zdjęciu powyżej nie ma ani jednej kobiety. Oczywiście nie oznacza to, że Patrycja Hefczyńska nagle stała się mężczyzną. Znaczy to jedynie tyle, że drogi artystyczne panów Agima Dżeljilji, Tomasza Dogiela, Jana Młynarskiego i Jose Manuela Albana Juareza i pani Patrycji rozeszły się, i od tego momentu Öszibarack funkcjonuje jako stuprocentowo męskie trio. Wraz z odejściem dotychczasowej wokalistki zmieniła się również koncepcja zespołu na wspólne granie. Panowie dokonali zwrotu w stronę brzmień stricte klubowych. I wyszło im to bardzo dobrze. Na 23 kwietnia zapowiedziana jest premiera nowego albumu zatytułowanego „12”, ale już teraz znamy trzy jej zwiastuny: „Brassel”, „Brightones” i „The Tide (DAF)”. Po ich przesłuchaniu stwierdzić można kilka faktów. Panowie wykonali bardzo udany zwrot w stronę energetycznych,  transowych i dojrzałych brzmień spod znaku Orbital, czy Chemical Brothers. Nie ukrywają jednocześnie swoich fascynacji muzyką techno i te inspiracje rodem z najlepszych wydawnictw Paula Kalkbrennera i jego berlińskich kolegów widoczne są z daleka niczym Fernsehturm na Alexanderplatz. Panowie za pomocą swoich gitar, perkusji i elektroniki wytwarzają dźwięki na naprawdę wysokim poziomie i to, że taka muzyka powstaje w naszym kraju może tylko cieszyć. Zespół rusza teraz w trasę koncertową i myślę, że ich muzyka trafiwszy do swojego naturalnego środowiska jakim są przestrzenie klubowe szybko się z nich nie ruszy. Poruszy natomiast wasze serca, głowy, biodra i kolana.

„Brightones” i „The Tide (DAF)” są do znalezienia na oficjalnym Soundcloudzie Öszibarack. Powyżej wideo z live session do utworu „Brassel”.

PS. Recenzja albumu „12”

Lewandowski

Dodaj komentarz