Nowy singiel zespołu L.Stadt

Czekaliśmy, czekaliśmy i wreszcie się doczekaliśmy. Po czerwcowej premierze utworu „UFO”, łódzki zespół L.Stadt pokazał kilka dni temu światu kolejną nową piosenkę. „UFO” było hołdem złożonym tajemniczej postaci Jima Sullivana (po więcej informacji o nim odsyłam tutaj). „Come Away Melinda” jest z kolei jednym z klasycznych standardów. Piosenka napisana dawno dawno temu przez Freda Hellermana i Franka Minoffa i wykonywana przez licznych artystów, między innymi przez Uriaha Heep. Obydwa utwory zapowiadają kolejną płytę zespołu tworzonego przez Łukasza Lacha, Adama Lewartowskiego, Piotra Gwaderę i Andrzeja Sieczkowskiego, która ukaże się w 2013 roku i będzie nosić tytuł „You gotta move”. Materiał zarejestrowano w studiu w Teksasie, niedaleko Austin i to po „Come Away Melinda” słychać.

https://i0.wp.com/static.polskieradio.pl/files/016a6dd0-703a-46b1-9ea4-7c8f2aa9c5c7.file

Przynajmniej według mnie, słuchając tego utworu, łatwo wyobrazić sobie rozległe teksańskie pastwiska i pustkowia. Równie dobrze pasowałby on jako soundtrack do jakiegoś filmu o Dzikim Zachodzie. Wibrujące brzmienie akustycznej gitary już od pierwszych taktów wprowadza nas w bardzo przyjemny nastrój. Pod tym względem nie różni się ten utwór od pozostałej części twórczości L.Stadtu.  Miłe dla ucha kompozycje, sprawiające, że człowiekowi zwyczajnie robi się weselej i przyjemniej to już wizytówka Łodzian. Podobnie jest z dalszymi partiami tej piosenki. Znajdziemy w nich czysty jak łza wokal Lacha, oszczędne brzmienie perkusji i magiczne brzmienie gitar (jak to w 0:56). Perkusista w ogóle zdaje się używać tylko i wyłącznie hi-hatu i stopy. Tempo tej, trwającej nieco dłużej niż 3 minuty perełki, stopniowo wzrasta, ale jest w miarę stonowane cały czas. Najintensywniejszy moment, kiedy piosenka rozkwita w pełni, nadchodzi po około dwóch i pół minutach i po nim utwór w spokojny sposób się kończy, aż do spinającej utwór kompozycyjnej klamry, jaką jest samotna gitara akustyczna. Utwór jest dostępny do głosowania na Liście Przebojów Trójki, więc cytując klasyka powiem: „Wiecie co z nim zrobić.”

„Come Away Melinda” i wspominane przeze mnie „UFO” sprawiły, że jeszcze bardziej nie mogę się doczekać kolejnej płyty L.Stadtu. Po świetnym debiucie wydanym w 2008 roku i jeszcze lepszym drugim albumie „EL.P”, wydanym w 2010 roku, zespół kazał nam czekać na kolejne swoje wydawnictwo. Było to oczekiwanie tym bardziej nieprzyjemne, że poprzednie krążki zespołu były nieprzyzwoicie wręcz dobre. Zespół zdążył nas przyzwyczaić do tego, że tworzą muzykę która podoba się wszędzie gdzie dotrze. L.Stadt jest to bowiem jeden z tych nielicznych polskich zespołów, które zdobywają uznanie zagranicą i regularnie koncertują poza naszym krajem. Zanosi się na ich kolejną świetną płytę.

Lewandowski

Dodaj komentarz